Coś tam jeszcze zbieram z Polski od czasu do czasu. Staram się mieć nowości na bieżąco. Na giełdy nie jeżdżę. Zagranicę zacząłem sprzedawać w zeszłym roku w Szczecinie, ale to była moja ostatnia giełda (sorry, jeszcze byłem w Człuchowie). Może kiedyś się wybiorę gdzieś sprzedać resztę.
Czekam na psa jak na wykonanie wyroku, bo on już zapadł tam, na peronie.
zipkeczup pisze: ↑11 września 2020, 16:29
Coś tam jeszcze zbieram z Polski od czasu do czasu. Staram się mieć nowości na bieżąco. Na giełdy nie jeżdżę. Zagranicę zacząłem sprzedawać w zeszłym roku w Szczecinie, ale to była moja ostatnia giełda (sorry, jeszcze byłem w Człuchowie). Może kiedyś się wybiorę gdzieś sprzedać resztę.
Cześć i czołem stary druhu! Chyba nawet wiem, gdzie się zobaczymy
Żałuję, że przy Twoim temacie, bo lepiej by było tak "na sucho", ale myślę, że napiszę o tym co wielu z nas od czasu do czasu dopada.
Wypalenie - czy jakkolwiek inaczej nazywają to przeróżni specjaliści.
"Dość zagranicy", "dość niepiwnych" albo podobne deklaracje - ileż razy to przerabialiśmy. Brak czasu, brak miejsca czy po prostu znudzenie tym wszystkim - za każdym razem należałoby stawiać indywidualną diagnozę. "Kolekcjonerzy to ludzie szczęśliwi" - nigdy nie sprawdzałem czy to rzeczywiście cytat z Goethego (skoro Krzysztof tak napisał), ale zanim którykolwiek z Was podejmie podobną decyzję, to warto zastanowić się nad tym, czy naprawdę tego chcesz. O bardzo wielu kapslach z naszych kolekcji potrafimy opowiadać indywidualne historie (niekiedy bardzo ciekawe), no a potem co - sprzedać go komuś za jakieś grosze. Może lepiej spakować i wynieść na strych (wywieźć), by po latach, kiedy zapragniesz wrócić, nie kupować "wyrzuconych" kiedyś kapsli, za znacznie większe pieniądze. A ponadto, ten kupiony, nigdy nie będzie miał takiej "legendy", jak te "zdobyte" samodzielnie.