Z PAMIĘTNIKA BIROFILA KAPSLARZA

O nas - zbieraczach. Spotkania.
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
lowolak
Posty: 673
Rejestracja: 16 października 2009, 10:47
Lokalizacja: Warszawa

Z PAMIĘTNIKA BIROFILA KAPSLARZA

#1 Post autor: lowolak »

Każdy z nas zapewne ma za sobą miłe, niemiłe, wesołe czy smutne przygody związane z żywotem kolekcjonera. Niejednokrotnie czytałem w różnych innych wątkach zalążki takich przeżyć więc może nowy temacik?!

Na pierwszy ogień rzucam swój jeden z pierwszych wyjazdów na giełdę.

GIEŁDA w TYCHACH rok 1990 (lub 91)
Umówiliśmy się na zbiórkę na Dworcu Warszawa Centralna. Liczyliśmy że pojedzie nas trójka może czwórka, nie spodziewaliśmy się natomiast że pojedziemy w siódemkę. Jak na te czasy, brak netu, telefonów komórkowych, szerszej wiedzy o birofilistyce, etc. zebranie takiej grupki i do tego raptem z dwóch osiedli (Wola, Jelonki) zdawało się być niemożliwym. A jednak, birofilistyka rosła w siłę.
Każdy z uczestników wyprawy (przedział wiekowy 15 – 17 lat) oczywiście wyposażył się w zapasy chmielowe, co by się nie odwodnić, czy coś tam. Planowaliśmy dojechać bezpośrednio na rozpoczęcie giełdy ale ... .
Wszystko zaczęło się knocić od samego początku, otóż po przejechaniu kilku stacji i pierwszej kontroli biletów okazało się, że nie dość że siedzimy w pierwszej klasie, to najnormalniej w świecie zapomnieliśmy że trzeba przed podróżą zakupić bilety! Doszło do małej scysji z kontrolerem, ale na szczęście jeden z kolegów swoją przemową o kolekcjonerach, giełdzie oraz cenności kilkunastu etykiet które wręczył ów jegomości sprawił, że mogliśmy jechać dalej. Swoją drogą kto wie może teraz pan kanar jest czynnym kolekcjonerem gdyż startowe otrzymał . Drugi etap opowieści raczej pominę, gdyż musiałbym pisać mniej więcej tak; piwo, piwo, piwo, piwo, piwo …. sen. To ostatnie słowo jest dość istotne i od niego rozpocznę część trzecią, gdyż nie mieliśmy przyjemności obudzenia się sami. W drzwiach pojawił się głośno krzyczący jegomość w niebieskiej czapce z dwoma typami od ochrony kolei (czy jakoś tak) oraz naszym znajomym panem kontrolerem. Pierwotnie myśleliśmy, że jednak etykiety nie były za ładne i trzeba będzie zapłacić za bilety, ale okazało się że to był najmniejszy problem. Poinformowano nas, że w trakcie podróży pobito i okradziono dwóch pasażerów i … jakże by inaczej, padło na nas. Oczywiście nikt nie kojarzył podobnych incydentów, mało tego dalibyśmy sobie ręce ściąć, że nawet jak poza przedział to chodziliśmy solo. Nie wiedzieć czemu zaczęliśmy nagle śmiać się do bólu, że nas wkręcają, a tak naprawdę chodzi o „lekki” nieporządek w przedziale. Śmiech przerwał jednak wspomniany właściciel niebieskiej czapki, który wypowiedział do krótkofalówki słowa „wszystkie siły proszone na peron 3, pociąg z Warszawy”. Skojarzyliśmy wtedy, że to jednak nie żarty i trzeba będzie się tłumaczyć za cudze. W trakcie rozmowy pamiętam jeszcze że dowiedzieliśmy się, że Tychy już minęliśmy i dojeżdżamy do Bielska Białej - pech.
O dziwo po wyjściu z pociągu znowu było nam dosyć wesoło, bo jak się okazało uprzednio wezwane wszystkie siły liczyły sobie dwóch nieopierzonych i przestraszonych wąsiarzy. Zaprowadzili nas na komisariat i sprawdzając trzeźwość, zadawali kilka pytań o cel i przebieg podróży. Niefortunnie (naprawdę mieliśmy dobry humor) w trakcie dmuchania w balonik, stwierdziłem, że mam psychozę na punkcie huku pękających balonów i boję się dmuchać żeby nie spowodować ów pęknięcia. Po chwili myślałem że mi plecy pękają, bo jeden z mundurowych nie zrozumiał żartu  Tak naprawdę oprócz wskazanego czas upływał w dość miłej atmosferze, ale niestety bardzo szybko! Przecież my mieliśmy dojechać na giełdę! Umówiliśmy się że zgadzamy się na mandaty, aby szybko się wydostać. Poskutkowało. Może po niecałej godzinie, pożegnano nas słowami „macie szczęście i obyśmy się więcej nie spotkali”. Odpowiedzieliśmy że pomimo tego że było nam miło też nie chcemy się więcej widywać. Wszystko więc wracało do normy.
Po opuszczeniu mało wygodnych pomieszczeń udaliśmy się na śniadanie do jakiegoś baru naprzeciw stacji. Mieliśmy za cel zebrać siły i ruszać na giełdę. Szybko każdy z nas zamówił jakieś jajecznice czy tam parówki i wspólnie przy jednym stoliku konsumowaliśmy. Cholera, szlag i co tam jeszcze, niestety prawie wszyscy. Otóż jeden z kolegów miast zamawiać danie wdał się w dyskusję z miejscową ludnością, która z racji pory i miejsca (bar przy PKP około 7:00 rano) nie wydawała się być nadto przyjaźnie nastawiona. Kilka głośniejszych zwrotów i się zaczęło. Krzesła, tacki, talerze itp. Po kilku minutach zapanowała cisza a my byliśmy radzi, że jesteśmy w komplecie i raczej wszystko gra … do czasu. Zgadnijcie kogo ujrzeliśmy w drzwiach  A jak powiedział do krótkofalówki” że „wszystkie siły do baru naprzeciw stacji” to wybuchliśmy śmiechem, którego nic nie było w stanie powstrzymać. Naważone wypić trzeba, więc grzecznie i potulnie, choć tym razem z dodatkowym rekwizytem na rękach trafiliśmy do znanego nam już wcześniej „pokoiku”. Zaczęło się na nowo i bynajmniej już nie tak radośnie jak poprzednim razem.
Na giełdę dotarliśmy z jakimś 4 / 5 godzinnym opóźnieniem i każdy z dwoma mandatami. Wracaliśmy z torbami kapsli!!! – opłacało się!!!
sPISkowej propagandzie mówię NIE

Awatar użytkownika
wismat
Administrator
Posty: 3639
Rejestracja: 20 października 2006, 16:08
Lokalizacja: Gdańsk
Kontaktowanie:

#2 Post autor: wismat »

Niestety opowiadanie mnie nie urzekło.. To raczej relacja z tego, jak rozrabialiście niż jak było na giełdzie... No ale nie każdy musi się ze mną zgadzać.

Pozdr
https://wismat.kolekcjakapsli.pl - moja strona | https://KatalogKapsli.pl - katalog kapsli polskich

qbasek
Posty: 166
Rejestracja: 16 lipca 2010, 17:50

#3 Post autor: qbasek »

Tak, pisałes o tym jakie jaja były z dostaniem sie na giełde a mało pisałes o samej giełdzie.

czebrys
Posty: 573
Rejestracja: 29 marca 2006, 14:52

#4 Post autor: czebrys »

"Z PAMIĘTNIKA BIROFILA KAPSLARZA"
Temat nie brzmi "Jak było na giełdzie".

Zdradzisz może ile wyniosły mandaty?:P

Awatar użytkownika
lowolak
Posty: 673
Rejestracja: 16 października 2009, 10:47
Lokalizacja: Warszawa

#5 Post autor: lowolak »

Czebrys dzięki za zroumienie wątku
ale niestety "Zdradzisz może ile wyniosły mandaty?" myślisz że pamiętam :o choć z chęcię bym na nie spojrzał :lol:

co do pisania o "samej giełdzie" temat ma być szeroki i przypominać jak napisałem różne przeżycia. Sama giełda ... z tego co pamiętam jak każda kolejna i poprzednia, czyli wymiana, kupno, sprzedaż, wymiana.

Wismat Nie miało być o rozrabianiu bo nawet nie uważam że rozrabialiśmy (no może z małym wyjątkiem i wymuszonej sytuacji w barze), ale o kłopotach jakie nas spotkały w podróży. Jeżeli Twoje jedyne przeżycia z czasów kolekcjonerskich to wyżej wspomniane czynności giełdowe to ... z chęcią ich wysłucham. Moze diametralnie różnią się od innych.

pozdrówka
sPISkowej propagandzie mówię NIE

prokomfanz
Posty: 1110
Rejestracja: 22 sierpnia 2006, 17:32
Lokalizacja: Wrocław

#6 Post autor: prokomfanz »

Moim zdaniem bardzo fajny pomysł z tym tematem no i opowiadanie interesujące :mrgreen:
Jak dowiedzieliście się wówczas o giełdzie i ile kolekcjonerów mniej więcej w tamtych czasach było na giełdach?

Awatar użytkownika
lowolak
Posty: 673
Rejestracja: 16 października 2009, 10:47
Lokalizacja: Warszawa

ia

#7 Post autor: lowolak »

Oczywiście czas może wypaczyć moje informacje, choć myślę że większość nie powinna odbiegać zbytnio od rzeczywistości.
O giełdach wiedzieliśmy od "etykieciarzy", oni jakoś bardziej byli zorganizowani. Zresztą z tego co pamiętam to giełdy nie odbywały się co miesiąc tylko mniej więcej raz na kwartał, więc każdy pilnował terminu jak oka w głowie. Wbrew pozorom ludzi było sporo zawsze, ale co do kapsli to już bywało różnie. Z każdej kolejnej giełdy pamiętam oczywiscie Pana Tomczyka (ówcześnie prowadzącego ankiety - noatabene odręcznie pisane), jak również ekipę z Wa-wy. Kontakt był mocno ograniczony więc, tak naprawdę z pozostałymi uczestnikami w/w ankiet widywaliśmy się na giełdach.
Co ciekawe to pamiętam, że na owe czasy wszyscy z sygnatur się śmieli i je odrzucali jako powtórki. Eh jak sobie pomyślę ile tych cudów pouciekało :/
sPISkowej propagandzie mówię NIE

ODPOWIEDZ