Kolejny szlak przebyty !
Niestety nie mogłem uczestniczyć w ZK, a tym samym "nastrajać" się od początku razem z towarzyszami wyprawy oraz wszystkimi "zielonymi" co postanowili poznańską giełdę odpuścić. Szkoda.
Sam wyjazd na giełdę był dla mnie udręką i męczarnią bo bacząc na liczbę godzin przespanych (2 - słownie dwie) od czwartku rano oraz wiedząc co kryją w sobie nocne eskapady piwne, nie mogło byc łatwo. Jak to mawiają człowiek nie jest taki aby sobie nie poradzić, więc zgodnie z zapowiedzią stawiłem się na Wschodnim skąd ruszaliśmy w składzie Yoreck, Kolekcjoner, 4 birofili "niekapslowych" no i moja osoba. Ponieważ pociąg miał spore opóźnienie, byliśmy na stałym łączu z ekipą czekająca na Centralnym. Niestety informacje o bardzo "dziwnych" ZK zdominowanych zachowaniem debiutującego uczestnika, nie nastrajały pozytywnie, choć o tym zapewne będzie w innym opisie. Po bagatela 40 minutach od wskazanego w rozkładzie czasu odjazdu wyruszyliśmy w podróz. Na Centralnym przy miłym przywitaniu/porzegnaniu "zielonych" dosiedli się Bucik, Smoku, Tomi oraz jeszcze jeden typ. Standardem się stało, iż w trakcie drogi przeprowadziliśmy małą giełdę, po której już większość osób na liczniku miała + ...dziesiąt blaszek i jedyne czego zabrakło to ... piwo! Jeszcze tego nie przeżyłem w trakcie wypadów giełdowych. Po dotarciu do Poznania zgodnie z ustaleniami na dworzec przyjechał Andrzej. Krótkie "meblowanie" składów i na trzy pojazdy (dwie taksówki) wyruszyliśmy do gościnnego "M" Andrzeja, w którym to już czekał KZK. Oczywiście po drodze zrobione zostały zakupy dopełniające nasze szczęście i braki z pociągu, choć tym razem w związku z urodzinami Tomiego, etykiety na szklanych opakowaniach wskazywały dużo większe "obroty". Kiedy podnosiliśmy kolejne toasty, a i kontynuowaliśmy przy okazji wymiany, za sprawą niestrudzonego Andrzeja, dojechali do nas Paweł, Miłosz i Cooper. W tym momencie było nas chyba z 16 osób, co sprawiło niezły galimatias organizacyjny oraz przewspaniałą atmosferę. Gospodarz zadbał by na stole nie brakowało jadła, a nawet ciepłych zakąsek i oczywiście biegając między pokojami dbał o nastrój każdego z nas - POKŁONY I WYRAZY SZACUNKU !!!
Nastała godzina 6:15 i wyruszyliśmy na giełdę. Oczywiście w takiej grupie (Andrzej oraz Tomi z typem, szli oddzielnie) przewodników było kilku co doprowadziło do przedłużenia spaceru i nadrobienia pewnie z dobrego kilometra do właściwej drogi, niemniej cali i na czas do celu dotarliśmy. Na początek byliśmy leeko zdegustowani zarówno liczbą stolików, która wskazywała na niewielkie zainteresowanie, jak również brakiem możliwości wcześniejszego wejścia na salę. Tak czy siak, o 7 z minutami giełda wystartowała. Wsześniejsze obawy z każda kolejną godziną zastępował uśmiech, na widok kolejnych kapslarzy i chętnych do wymian birofili. Nie znam co prawda liczby wszystkich uczestników ale przewinęło się tego dnia około 200 osób. Oprócz forumowiczów ZIP, Bronek, WTK, Dariobeer, Rafał RR, Robert Szyndel, Trzeci, Strapado 9mam nadzieję że o nikim nie zapomniałem) oraz kapslarzy radzących sobie bez forum, była cała masa nowicjuszy, którzy w różny spoób zarażeni zostali pasją - a to miłe i warte uwagi! Wymiany, kupno i sprzedaż trwały w najlepsze, a wszystko w rytm dalszego świętowania urodzin Tomiego

NAJLEPSZEGO!!!
Nastała godzina powrotu. Tym razem składy podróżników wymieszały się maksymalnie i przy nadzorze Andrzeja wszyscy spotkaliśmy się na Dworcu. Ciepłe posiłki w knajpce dworcowej i czas na peron. Zajeliśmy miejsca w przedziałach, choć tym razem Bucik, Smoku i Marcin (poza forum) usiedli w dość znacznej odległości od pozostałej grupy. Zabieg nie celowy a spowodowany dużą frekfencją osób podróżujących niestety podzielił nasze szyki. Jeszcze tylko pożegnanie z Andrzejem, który do końca żegnał nas na peronie i ... "świętowaliśmy" urodziny Tomiego
Giełdę pod kątem towarzyskim i kapslowym oceniam na 5, ale niestety oraganizację na słabiutką 3. Może następnym razem uświadczymy poprawy czego i Wam i sobie życzę.
pozdrowienia i do zobaczenia za dwa tygodnie w Elblągu
lowolak