Krzysiek pisze:
Po pierwsze, jesteśmy w Polsce a nie w USA. Jeśli Twój prywatny ochroniarz (bo tak to trzeba porównać, policja nie chroni własnego mienia wiec nie możesz równać jej z właścicielem domu) zastrzeli włamywacza to przybiją mu wyrok za spowodowanie śmierci.
Policja chroni mienie powierzone jej w ochronę, to tak jakby chroniła swoje. Na takich samych zasadach, nie ważne że nie jest właścicielem. Mieszkając z żoną w domu który jest jej własnością zabijasz włamywacza i co, masz wyrok za śmierć, bo nie jesteś właścicielem, a jak to żona zabije to już wyroku mieć nie będzie bo jest właścicielką? Nie ważne kto jest właścicielem, tylko kto sprawuje pieczę nad mieniem i broni go przed bandytami.
Krzysiek pisze:
Po drugie wbiegając na murawę musisz liczyć się z prawnymi konsekwencjami: potencjalną grzywną, sądowym zakazem stadionowym, ale nie śmiercią! Nie popadajmy w skrajności, nastawiony na śmierć musisz być jak pływasz z krokodylami czy dotykasz mokrymi rękoma przewodów elektrycznych.
Jak widać, trzeba się liczyć, skoro już było kilka takich zdarzeń. Nastawionym trzeba być zawsze tam gdzie ktoś posiada broń,
a w szczególności nastawionym trzeba być jak się samemu łamie prawo atakując osoby broniące siebie czy mienia.
Krzysiek pisze:
Po trzecie dokonujesz fatalnego uproszczenia. To nie wbiegnięcie kibica na murawę było przyczyną zgonu tylko gumowy pocisk którym dostał w szyję. I takie są fakty, natomiast Ty stawiasz sprawę w takim świetle jakby zginął dlatego bo wbiegł na murawę a nie dlatego że policjant nadużył swoich uprawnień (i nieistotne czy celował czy nie, czy był przeszkolony odpowiednio, czy nie spanikował - po prostu nadużył).
Bo jest prosta sprawa, żył by gdyby nie łamał prawa i gdy by go nie było na tej murawie. Wbiegnięcie nie było przyczyną śmierci,
ale śmierć była następstwem złamania prawa. Zgadzam się, że śmierć w tym wypadku nie jest adekwatna do wykroczenia, ale łamiąc prawo, szczególnie prawo karne zawsze trzeba ją brać pod uwagę jako jedną z konsekwencji. Ten bandyta akurat miał pecha.
Krzysiek pisze:
I teraz dwie sytuacje:
1. Kilka lat temu miała miejsce sytuacja gdy motocyklista nie zatrzymał się do kontroli i minął policyjną blokadę (policja szukała sprawców napadu którzy poruszali się na motorze), rzekomo próbując staranować jednego z funkcjonariuszy. Ten oddał do niego 10 strzałów, dwukrotnie trafiając i zabijając. Chłopak nie zatrzymał się bo nie miał uprawnień do kierowania motocyklem.
2. Pacyfikacja kopalni "Wujek".
1. Rzeczywiście, śmierć nie jest adekwatną karą to tego przewinienia, co nie zmienia faktu, że jest następstwem jego złamania prawa i głupoty.
2. Górnicy walczyli z systemem o wolność i sprawiedliwość, wg prawa byli osobami je łamiącymi, jednak prawo to ustalali
komunistyczne bandyckie władze okupujące Polskę. Walka o wolność i o kraj zawsze przynosi ofiary. Górnicy walczyli o wyższe wartości, tylko nie na równych warunkach, bo nie mieli broni.
A o co dobrego chcą walczyć kibole robiąc burdy na stadionie? Raczej nie za Polskę i wolność.
Krzysiek pisze:
Tutaj też powiesz że te ofiary powinny były przewidzieć że mogą zginąć? Że ich śmierć była następstwem tylko i wyłącznie ich działań? Pytam na poważnie, w Polsce nie obowiązuje kara śmierci, więc gdzie jest granica która decyduje kiedy łamiąc prawo musisz liczyć się z tym że poniesiesz śmierć z ręki służb mundurowych?
Tak, powinny wiedzieć że to może być jedna z konsekwencji ich działań. Nie ma granicy, tam gdzie jest łamanie prawa+broń+policja
zawsze jedną z konsekwencji może śmierć, nie zawsze sprawiedliwa. Dlatego przed złamaniem prawa w takich okolicznościach, trzeba sobie odpowiedzieć czy warto.